-

MarekBudzisz

Moskwa a pokusa interwencji bałkańskie sprawy.

Na Bałkanach obserwować można dość istotne zaostrzenie sytuacji, być może jest to chwilowy kryzys i niedługo obserwować będziemy uspokojenie, ale nie można wykluczyć też i innego rozwoju wydarzeń. Wszystko to za sprawą przeprowadzonego w niedzielę w Macedonii referendum w sprawie ugody tego kraju z Grecja, chociaż pytano w nim nie tylko o to, ale również o poparcie dla integracji z Unią Europejską i NATO, oraz nagłym zaostrzeniem sytuacji między Serbią a Kosowem, co doprowadziło nawet do postawienia serbskiej armii w stan gotowości. 

    Zacznijmy od Macedonii. Przeprowadzone tam referendum zakończyło się niepowodzeniem, przynajmniej z punktu widzenia inicjującego go rządu, z tego prostego powodu, że wzięło w nim udział bez mała 37 % uprawnionych, co jest zbyt mało, aby uznać jego wyniki za prawnie wiążące. Choć prawdę mówiąc, referendum określone zostało, jako konsultacyjne, co z założenia dawało i daje politykom wolną rękę. Prawicowa opozycja macedońska, triumfuje, bo od początku wzywała do bojkotu. Poparł ją też urzędujący prezydent Iwanow, który publicznie zapowiedział, że nie pójdzie głosować. Rząd nie może mówić o klęsce, bo jednak ponad 90 % z grona tych, którzy zdecydowali się wziąć w referendum udział odpowiedziało tak na stawiane pytanie. W gruncie rzeczy nie wiadomo, dlaczego mamy takie wyniki głosowania, czy zdecydowała o tym agitacja opozycji, czy też czynniki, eufemistycznie określane mianem administracyjnych. Chodzi o to, że w Macedonii spisy wyborców już od dawna nie były aktualizowane i w liczącym 2 mln ludzi kraju na listach uprawnionych do głosowania znajduje się 1,8 mln osób uprawnionych. Nie wiadomo, zatem jaka część z tego to martwe dusze i dlaczego rząd prący do głosowania nie podjął wysiłku aktualizowania spisów. A może o to właśnie chodziło i taka niejasność miała być polisą, gdyby nie udało się zmobilizować odpowiedniej większości.

    Z formalnego punktu widzenia, teraz decyzja znajduje się w rękach macedońskiego parlamentu. Obserwatorzy zwracają uwagę na to, że rząd liczył się z takim obrotem spraw i już od jakiegoś czasu znacząco zmienił swą retorykę, kładąc nacisk nie na uczestnictwo w głosowaniu, ale na poparcie integracji. Premier Zaew publicznie mówił, że ci, którzy nie głosują po prostu nie chcą się wypowiadać w kluczowych dla kraju sprawach, po co więc brać ich pod uwagę. Rozgrywka przenosi się teraz do parlamentu, w którym zwolennicy integracji z Zachodem muszą zgromadzić 80 głosów (na 120 posłów). Nie będzie to takie proste, bo rządząca koalicja ma 70 deputowanych, musi, zatem przeciągnąć na swoją stronę przynajmniej 10 przedstawicieli opozycji. Gdyby takiej większości nie udało się zbudować, kraj czekają wybory przedterminowe. Z punktu widzenia Zachodu wyniki macedońskiego głosowania, choć o euforii nie można mówić zostały przyjęte dobrze – odpowiadający za rozszerzenie Unii, austriacki eurokomisarz Hahn podkreślił, że przygniatająca większość opowiedziała się za integracją, a szef NATO Stoltenberg powiedział, iż drzwi do NATO nadal stoją otworem.

    Trzeba pamiętać, że Moskwa jest przeciwna integracji Macedonii z NATO. Mówił o tym ostatnio minister Ławrow, ale sprzeciw Rosji nie miał tylko werbalnego charakteru. Kilka miesięcy temu służby specjalne tego kraju oskarżyły grecko – rosyjskiego miliardera Iwana Sawwidi o to, że ten w ramach działań inspirowanych przez Moskwę miał przekazywać znaczne środki organizacjom ekstremistów macedońskich, w tym zwykłym chuliganom z klubu kibica Wardaru, na organizowanie zamieszek przed referendum.

    Dzisiaj do Moskwy, na rozmowy z Władimirem Putinem, przyjeżdża prezydent Serbii Vučić. Moment jest o tyle interesujący, że pod koniec ubiegłego tygodnia jego kraj znalazł się na krawędzi konfliktu zbrojnego z Kosowem. Poszło o wizytę prezydenta Hashima Thaçi w zamieszkałej przez Serbów, ale zlokalizowanej na terytorium Kosowa miejscowości Zubin Potok oraz w tamtejszej elektrowni wodnej na jeziorze Gazivoda. Przy czym nie chodziło o samo wizytę, ale o to, że kosowski lider odbył ją w towarzystwie oddziału specnazu, co Belgrad odczytał, jako zbrojne wejście albańskiego wojska na tereny serbskiej mniejszości. Służby prasowe prezydenta Kosowa informowały, że nie chodziło o zbrojne zajmowanie terenu, ale po prostu o wycieczkę krajoznawczą i podziwianie walorów krajobrazowych regionu. A to, że odbyło się to w towarzystwie komandosów, no cóż, taka regionalna specyfika (mój komentarz). Tym nie mniej coś na kształt prowokacji miało miejsce i Serbowie zareagowali ostro, bo postawili w stan gotowości nie tylko armię, ale również policyjnych komandosów. Trzeba zwrócić uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, jak informują media Belgrad pozostawał w stałej łączności z centralą NATO, którego wojska sprawują misję pokojową w Kosowie. Ale warto też zauważyć zmianę tematu rozmów w Moskwie. Rzecznik Kremla Pieskow powiedział, że dotyczyć one będą wzajemnych relacji gospodarczych oraz napięć w regionie. Wcześniej mówiło się tylko o relacjach gospodarczych.

    Wiele wskazuje na to, że kwestia korekty granicy kosowsko – serbskiej wchodzi w decydującą fazę. Zwolennikami takiego posunięcia są zarówno prezydenci Serbii, jak i Kosowa. Ale obydwaj mają w swoich krajach silną opozycję opowiadającą się przeciw porozumieniu. Z tym wiązać trzeba „wypad turystyczny” prezydenta Thaçi. Otóż w sobotę w Prisztinie odbywały się zwołane przez opozycję demonstracje przeciwników korekty granicy. Urzędującej głowie państwa zarzuca się, że bez konsultacji ze społeczeństwem i bezprawnie chce oddać Serbom kosowskie terytorium. I w takiej sytuacji prezydent jedzie na północ kraju, na tereny sporne, oglądać elektrownię, która choć leży w Kosowie to włączona jest w system energetyczny Serbii. Trudno o bardziej przejrzystą deklarację, że nie ustąpi.

    W tym samym czasie, kiedy serbski prezydent rozmawiał będzie z Putinem w Moskwie w jego kraju odbędą się wspólne rosyjsko – serbskie manewry wojskowe, pod kryptonimem BARS 2018.

    Ale to nie jedyny w ostatnich dniach dowód na wzrost zaangażowania Moskwy w sprawy regionu. Otóż pod koniec ubiegłego tygodnia w Soczi Putin spotkał się z liderem Serbów bośniackich Miloradem Dodikiem. W samym spotkaniu nie byłoby nic zdrożnego, panowie odbywają takowe regularnie, od 2011 roku już po raz 8, a w tym roku drugi, ale Dodik kandyduje na stanowisko prezydenta Bośni i Hercegowiny, wybory są już za tydzień, i takie ostentacyjne spotkanie odczytywać trzeba w kategoriach gestu. A jaki to gest dość łatwo odgadnąć, bo Putin poparł kandydaturę Dodika wprost. Ten ostatni z kolei deklaruje otwarcie, iż jego prezydentura będzie gwarantem nie tylko utrzymania relacji gospodarczych z Moskwą, ale również tego, że Bośnia nie wstąpi nigdy do NATO.

    Wydarzenia te, świadczące o wzroście rosyjskiego zaangażowania na Bałkanach oznaczać mogą zarówno chęć odegrania przez Moskwę większej roli, ale również nie można wykluczyć, że ich celem jest zagwarantowanie swoich interesów gospodarczych w sytuacji, gdyby kraje regionu zechciały wykonać silniejszy zwrot w stronę umownie rozumianego Zachodu. Najbliższa przyszłość przyniesie więcej na ten temat informacji, warto, zatem przyglądać się temu, co dzieje się na Bałkanach.

    Gdyby scenariusz wzrostu zaangażowania Moskwy w bałkańskie sprawy okazał się bliższy prawdzie, to warto, myśląc o konsekwencjach takich kroków, odwołać się do przemyśleń Sergieja Karaganowa, który na łamach periodyku Rossija w Globalnoj Politikie, opublikował właśnie artykuł poświęcony jednej kwestii – w jaki sposób Rosja może wygrać w nowej zimnej wojnie (w ten sposób zatytułował też swój tekst - http://www.globalaffairs.ru/number/Kak-pobedit-v-kholodnoi-voine-19745.) Generalnie rzecz biorąc, w jego opinii, Moskwa jest dziś w dużo lepszej sytuacji niźli był ZSRR w czasie rywalizacji z Zachodem. To kolektywny Zachód traci swe wpływy i pozycję, wraz z upływem czasu po prostu słabnie, a Rosji udaje się nie tylko trwać, ale nawet w relacji do swego głównego przeciwnika wzmacniać. Dlaczego? Bo zdaniem Karaganowa prowadzi roztropna politykę. Rosja nie dała się wciągnąć w kosztowny wyścig zbrojeń, odżegnała się od polityki polegającej na subsydiowaniu swych wiarołomnych sojuszników a także uzyskała samowystarczalność, może nie na bardzo wysokim, ale jednak, żywnościową. Nie bez znaczenia jest i to, że ma stabilny system polityczny, a o takowych trudno mówić na Zachodzie, oraz wykazuje się w sprawach międzynarodowych roztropną ostrożnością. Interweniuje dopiero wówczas, kiedy albo nie ma innej możliwości, albo gdzie łatwo i przy zaangażowaniu relatywnie małych środków może odnieść sukces. Teraz, zdaniem Karaganowa, trzeba tylko czekać, a gruszki same wpadną do fartuszka, bo kolektywny Zachód jest w fazie dezintegracji, jego przeciwnicy głównie w Azji rosną w siłę i przyjdzie taki czas, kiedy może nie zwycięży się w trwającej obecnie drugiej odsłonie zimnej wojny, ale będzie można ją zakończyć dyktując korzystne dla siebie warunki. Jest tylko, w jego opinii, jeden warunek osiągnięcia sukcesu – wstrzemięźliwość w polityce zagranicznej. Umiarkowanie, i jeszcze raz umiarkowanie.

    Tytułem komentarza do przemyśleń rosyjskiego guru geostrategii należałoby zadać pytanie czy właśnie w związku ze wzrostem zaangażowania Moskwy na Bałkanach nie obserwujemy odejścia od nakreślonej przezeń linii politycznego działania. Gdyby tak się działo, to widowisko, które nas czeka mogłoby okazać się jeszcze bardziej zajmujące.



tagi:

MarekBudzisz
2 października 2018 16:54
7     1170    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @MarekBudzisz
2 października 2018 18:47

Czego własciwie oczekiwaby Pan od polityków rosyjskich?

Ma Pan to jakoś sprecyzowane, czy preferuje Pan  systematyczne wróżenie z fusów?

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @MarekBudzisz
2 października 2018 19:46

"Umownie rozumiany zachód"... Bardzo ładne określenie.

Dzięki za kolejną dawkę informacji. Pozdrawiam

 

zaloguj się by móc komentować

Paris @MarekBudzisz
2 października 2018 20:38

No jednym slowem...

... oj dzieje sie, dzieje w naszej Europie  !!!

Uwazam, Panie Budzisz, ze premier Macedonii Zaev  zdecydowanie sie myli sadzac, ze Macedonczycy nie biorac udzialu w referendum nie chca wypowiadac sie w kluczowych dla Macedonii sprawach.  Wedlug mojej wiedzy - byc moze nawet bylejakiej - zwyczajnie Macedonczycy maja  gleboko w d***e  to cale referendum, a takze te cala integracje z padajaca na pysk Lunjo swoich skorumpowanych wladz  !!!   Tak sie zlozylo, ze poznalam kilku Macedonczykow ze Skopje we Francji... a jedna taka Macedonka byla zona mojego przyjaciela... i Dani i pozostali Macedonczycy z ktorymi bardzo milo i ze zrozumieniem mi sie rozmawialo  sprawili na mnie wrazenie bardzo przytomnych  ludzi.  37%  frekwencja - to i tak duzo... a biorac pod uwage te dawno "nieaktualizowane listy wyborcow" - to chyba nawet za duzo...

... tak mnie sie wydaje, ale byc moze sie myle...

... a ten caly guru rosyjskiej geostrategii Karaganov to tez ma sporo racji,  twierdzac, ze "kolektywny"  zachod jest w fazie dezintegracji... bo to stety  PRAWDA  !!!

Dzis w ocipialej Francji, pograzonej w "bolu i zalobie" po Aznavour'ze  minister spraw wewnetrznych Gerard Collomb podaje sie do dymisji, czyniac sytuacje dla Macron'a bardzo grozna... wiec Karaganov sie nie myli piszac, ze trzeba poczekac az "jabluszka same wpadna do fartuszka". 

zaloguj się by móc komentować

Paris @Paris 2 października 2018 20:38
2 października 2018 20:42

Pardon...

... przejezyczylam sie...  Dani byla i jest zona od prawie 30 lat brata mojego przyjaciela.

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @MarekBudzisz
2 października 2018 23:07

a czy przypadkiem nie mam z czymś w rodzaju paktu jałta bis ? tyle, że pomiędzy szkoplandią a kacaplandią,  szkopy zaproponowały kacapom bałkany bo środek jewropy jest ich...tzn. w sferze ich żywotnych zainteresowań, tyle, że jest miś z usa który trzyma w garści wszystkie jewropejskie karty... np problemy kumpla babci prezia macrona (przypadek?) problemy babci merkel (przypadek?) poparcie dla Polski i Trójmorza (znowu przypadek ?) szkopy by chciały ale jakaś magiczna siła ich cosik powstrzymuje, putin też by chciał ale zdaje się widzi misia sama ;-) i skoro można łuknąć coś to łyka póki może... moim zdaniem, wszystko się uspokoi niebawem zaś merkel z macronem będą siedzieć cicho, żaś cała (ch)uuujnia wie już, że nadchodzi wicher dziejów który zmiecie część kukiełek w polityczny niebyt...co oświadczenie blondyny komisarycznej z polskim paszportem świadczy, że ona wyczuła skąd ów wiatr wieje...więc skoro się nachapała to woli odejść, tusk z kolei podczepia się do macrona, bo jego byt potrwa trochę dłużej jak but merkel... czyli karty rozdane... choć trzeba zachować czujność. Trójmorze w drodze...

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gorylisko 2 października 2018 23:07
3 października 2018 08:23

Na zasadzie, że coś jednak ta Rosja w Europie musi mieć, skoro nie może mieć Polski, niech ma Macedonię...

zaloguj się by móc komentować

gorylisko @MarekBudzisz
3 października 2018 10:37

w rzeczy samej...moskwa to nigdy nie nażarty stwór...takie są realia co wynika z teorii cywilizacji wg Konecznego... moim zdaniem tylko cywilizacja Łacińska ma stabilne obiektywne podstawy a reszta to po prostu mniej lub bardziej rozwinięte pustynne dzikusy...one muszą mieć żer... brzmi to może bandycko ale to jest jedyna logiczna konkluzja...dzikusa można ubrać w garnitur od Gucciego, nauczyć wybierać wina do dań, nauczyć używać widelca...ale duch rycerstwa, etos rycerza będzie obcy choćby nie wiem jak zgłębił subtelności bukietu z kieliszka koniaku... to duch rycerstwa ucywilizował hordy białasów w Europie... swego czasu nie byle kto bo sam jkm zarzucił mi, że wprost chorobliwie nienawidzę rosji... nieprawda, widzę ich takimi jakimi są... to wśród plemion azjatyckich rozpowszechniony jest zwyczaj...hmmmm utylizacji "zbędnych staruszków" co przełożyło się na narodowy socjalizm...nie czarujmy się...gdyby szkopstwo wygrało...to po żydach  następni w kolejce mogliby być Polacy, Czesi etc.  stworzono potwora społecznego i to zdaje się przed tym Jezus przyszedł na świat jako człowiek...aby ludzkie małpy uczłowieczyć... uuhhh ale dałem czadu ;-) a teraz jakieś japko sobie zjem  ;-)

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować